TELEFON i FAX DO NASZEJ KSIĘGARNI
227580359 (+48227580359)

Z mocy nadziei

Wysyłka 2 dni robocze
Cena 34,90
Twitter LinkedIn Wykop Facebook
Z Mocy nadziei to (po Z mocy bezprawia) druga autobiograficzna powieść prześladowanego przez służby specjalne znanego dziennikarza śledczego, który odsłaniał sieć mafijnych interesów z udziałem najważniejszych osób w państwie i zapłacił za to wysoką cenę. W książce autor ukazuje również wątek śmierci bł. księdza Jerzego Popiełuszki, której badaniu poświęcił znaczną część swojego życia. To historia walki o prawdę i jednocześnie niezwykłej podróży w głąb siebie – historia, która wciąż trwa. FRAGMENT NR 1: To było dawno temu. Czasami słyszę jeszcze głosy moich kolegów z dzieciństwa. Lasek na Kole w Warszawie był naszym polem bitewnym. Marzyliśmy o tym, by stać się mężczyznami, odważnymi, dzielnymi, honorowymi i – jak to dzieci – wierzyliśmy, że lepiej umrzeć, niż stracić twarz. Kiedy dorosłem, nie zapomniałem o marzeniach. Obiecałem sobie, że bez względu na to, co przyniesie los, moje dzieci zawsze będą ze mnie dumne. Nie przewidziałem tego, że nadejdzie czas próby, w której wiedzę trzeba będzie opłacić cierpieniem, więzieniem i nieomal – śmiercią. Moją opowieść zaczynam w szóstym roku od momentu aresztowania, szóstym roku walki z moim własnym krajem. Sześć lat mija od zapoczątkowania pod moim adresem oskarżeń, procesów, wezwań do prokuratur, czarnego PR, anonimowych maili i plotek, kontroli, zapaści finansowej, oszczerczych publikacji i w konsekwencji tego wszystkiego – upadku ducha rodziny. To wszystko stało się częścią mojego życia. Dość, by zniszczyć niejedno ludzkie życie, dość, by upaść i już nie powstać. Rozumie to ten, kto przeszedł podobną drogę – która niszczy lub kształtuje na zawsze. Każdego z nas, prędzej czy później, dotkną skrzydła tragedii. Czasem jest to śmierć bliskiej osoby, innym razem choroba lub fałszywe oskarżenie. W takiej chwili człowiek ma tylko dwa wyjścia: upaść lub dalej iść… FRAGMENT NR 4 Czy moje życie mogło potoczyć się inaczej? Gdybym tylko mógł cofnąć czas. Gdybym tylko, gdybym tylko – refren mojego życia. Czy jest sens myśleć o miłości, która nas ominęła, o chwilach, które mogły być piękne, a nie były? Kiedy człowiek dorasta odkrywa, że stawał w obronie kłamstwa, oszukiwał sam siebie, cierpiał z powodu błahostek. Nie ma sensu obwiniać się za złe wybory, ale też nie wolno dopuścić, by błędy się powtórzyły, inaczej lekcja poszła na marne. Wszystko co mogło się zdarzyć, lecz się nie zdarzyło, porwał wiatr i nie ma po tym śladu, a rozmyślanie o tym przynosi tylko bezsensowne męki i nic więcej. Jestem w punkcie, w którym jestem i z tego punktu muszę iść dalej. Są sprawy, do których doświadczenia zmusza nas po prostu Los. Oczywiście człowiek ma wolną wolę – to pewne. Ale zarazem pewne sytuacje mamy niejako narzucone. Sytuacja na froncie: niezależnie od tego, ile cię szkolili i jak bardzo uważasz, o tym, czy zginiesz, decyduje ślepy traf. Nieważne kim jesteś, ani to czy jesteś bohaterem czy tchórzem. Nieodpowiednie miejsce, nieodpowiednia pora i koniec. Sytuacja jakich na wojnie wiele: żołnierze wyskakują z okopu do ataku. Kiedy kula trafia jednego z nich, biegnący tuż za nim znajduje ocalenie, bo tamten ginąc ocalił mu życie. Tak jest ze wszystkim. Kiedy piorun zabijając kogoś uderza w miejsce, w którym przed chwilą stał ktoś inny, kiedy rozbija się samolot, w którym miałeś lecieć, ale spóźniłeś się na lotnisko, kiedy kolega zapada na śmiertelną chorobę, a nie ja. Niektórzy sądzą, że takie rzeczy są dziełem przypadku: ktoś miał szczęście, ktoś inny nie. Tymczasem w tym wszystkim zachowana jest równowaga. Przypomniałem sobie historię, którą poznałem pracując przez niecały rok jako psycholog w bialskim hospicjum dla umierających. Ta sama historia z dwóch różnych punktów. Pacjent hospicjum umierał i o tym wiedział. Ale chciał, by jego śmierć miała jakiś sens, by jeszcze odchodząc mógł zrobić coś dobrego. Poprosił, by po śmierci jego serce przekazano innej osobie. I tak się stało. Pacjent odszedł, ale jego śmierć uratowała życie innemu człowiekowi. Spójrzmy na tę historię z dwóch różnych punktów widzenia: ten sam dzień, ten sam moment, ale dla jednego kończy się szczęśliwie, bo dostaje drugie życie, dla innego oznacza śmierć. Przypadek – nie przypadek?

Zapytaj o przedmiot

Z mocy nadziei